Wyobraźcie sobie , że jest wieczór wigilijny. Rodzina w komplecie zasiada do kolacji. Stół zasłany pięknym, śnieżnobiałym obrusem ugina się pod ciężarem świątecznych potraw. Nie zabrakło nawet miejsca dla zbłąkanego, niezapowiedzianego, samotnego przybysza, który w ten wyjątkowy wieczór nie powinien być sam. Sianko szeleści pod obrusem, a w tle rozbrzmiewa Kolenda. Nagle słychać pukanie do drzwi. Rodzina patrzy po sobie zastanawiając się kogo to licho niesie ? Okazuje się , że licho przywiodło pod drzwi zbłąkanego , niezapowiedzianego i samotnego człowieka. Tym człowiekiem okazał się być brudny i śmierdzący moczem bezdomny, potocznie zwany jeszcze lumpem lub mętem. Takich jak on codziennie spotykać można na mieście pod Biedronką lub w parku. Czego chce , po co przyszedł i co z nim począć ?
Większość ludzi zapytanych o to co zrobiliby w takiej sytuacji odpowiedziało mi , że spakowaliby do reklamówki trochę żarcia i posłali go tam skąd przylazł. Wszyscy wykręcali się tym, że brudny i śmierdzący z góry zakładając , że pewnie do tego i pijany. Większość ludzi z ulgą stwierdziło, że ów człowiek na pewno nie chciałby wejść, że raczej chciałby dostać coś do jedzenia na wynos i parę groszy na tanie wino. Być może właśnie tak by było ale gdyby stało się jednak inaczej ? Gdyby ten zbłąkany samotny i śmierdzący moczem człowiek chciał wejść ? Co wówczas zrobilibyśmy ? Zapytałam o to paru ludzi i nikt z nich nie był skłonny wpuścić tego człowieka pod swój dach. Powody były różne ale najbardziej przeszkadzał im jego smród a na drugim miejscu była obawa, że może jeszcze coś ukraść. Zwróciłam uwagę moim rozmówcą na przygotowane przez nich puste miejsce przy stole ale każdy wyjaśnił mi , że to TYLKO taka tradycja……….